czwartek, 25 sierpnia 2011

Narkotyki nie są dla dzieci

  Tytuł trochę mylący,graficznie miałby postać wielkiego napisu NARKOTYKI, malutkiego NIE i normalnego SĄ DLA DZIECI na pierwszej stronie jakiegoś brukowca.

  Po obejrzeniu dyskusji w Sejmie na temat ostatniej nowelizacji ustawy o promowaniu narkomanii,zwanej mylnie ustawą o przeciwdziałaniu w/w zjawisku wygłosiłem youtubową odezwę do Pani Poseł Kempy.Niestety pozostała ona bez odpowiedzi,w związku z tym nadal trapi mnie pytanie,czy Pani Beata sama wychowuje swoje dzieci,czy też oddaje je w ręce policji,a jeśli wychowuje sama to dlaczego nie pozwala robić mi tego samego z moimi dziećmi.

  Mój synek ma obecnie kilkanaście miesięczy,jego zainteresowanie to (niekoniecznie zabawkowe) samochody,zaś z roślin zielonych najbardziej lubi liście rosnące na drzewach.Kiedy będzie miał kilkanaście lat to moją,jako rodzica rolą ma być edukacja w zakresie używek.Zabranie ksieszonkowego,brak dofinansowania zakupu wymarzonego Blueberry czy skutera,to są właściwe metody karania.Pakowanie do więzienia,obok prostytutki,złodzieja i mordercy nie najlepiej odbija się na młodej psychice,a przypominam,że średnia wieku karanych za posiadanie nielegalnych środków odurzających to..... 17 lat.
  Do tego dochodzą represje ze strony organów ścigania wobec otoczenia.Upokarzające przeszukania osobiste (są udokumentowane przypadki przeszukań za samo przebywanie w pobliżu osób podejrzanych o posiadanie zakazanych substancji),plądrowanie miejsca zamieszkania (które dla normalnego człowieka jest miejscem szczególnie prywatnym) to są wtórne,negatywne efekty obecnej polityki naszego państwa.

  Teraz spróbuję opisać,jak powinna wyglądać polityka narkotykowa państwa wobec dzieci tj.osób,które nie ukończyły 18 roku życia.

  Zabrać mafii,dać przedsiębiorcom

  Używki,a szczególnie marihuana winny być sprzedawane w oznaczonych i działających według określonych przez Ministerstwo Zdrowia zasad punktach sprzedaży dla posiadaczy specjalnych zezwoleń.Ponieważ w/w wydawane byłyby wyłącznie dla osób pełnoletnich,substancje odurzające,a w szczególności marihuana byłyby tak samo,a nawet i mniej dostępne dla niepełnoletnich,jak obecnie (sklep nie da dzieciakowi na krechę,diler owszem).

  Dodatkowe pieniądze na służbę zdrowia

  Równocześnie państwo uzyskałoby dodatkowe pieniądze i mogłoby je przeznaczyć na dofinansowanie publicznej służby zdrowia.Co by powiedziały szpitale,jakby otrzymymały dodatkowo podatek VAT ze sprzedaży używek w obsługiwanym przez siebie obszarze ? Ile szpitali stanęłoby na nogi dzięki takiemu dofinansowaniu ?

  ....lecimy dalej...

  ...dokładamy kolejny podatek (20%) na obowiązkowe ubezpieczenie kosztów leczenia,ubezpieczenie w wybranej przez posiadacza zezwolenia firmie ubezpieczeniowej,to na wypadek gdyby pacjent zachorował po przedawkowaniu śmiercionośnej marihuany (podobno trzeba spalić 5kg) wskutek czego może sobie z tego ubezpieczenia pokryć koszty dodatkowych usług u dentysty (znieczulenie,leczenie kanałowe dalszych zębów itd obecnie dostępne za dopłatą)....

  ....czyli jesteśmy w stanie 40% obecnego obrotu (dochodu to z 50-60%) mafii narkotykowej przeznaczyć na dofinansowanie służby zdrowia,a dodatkowo likwidujemy szarą strefę wielkości 600mln dolarów rocznie.Dużo to? Mało? Nie znam się,tyle wynosiła na przykład wielkość dziury budżetowej NFZu w 2010 roku,według pierwszego lepszego artykułu znalezionego w Internecie.

  Wiemy kto spożywa,w razie problemów ze zdrowiem lekarz może na podstawie ilości spożytego materiału ustalić plany dalszego leczenia.
  Ograniczenia zakupowe (np.do 5 gramów dziennie) per wszystkie punkty,więc jak konsument wykorzysta w Warszawie dzienny limit to już w Krakowie mu nie sprzedadzą,dopiero odczeka i na następny dzień,czy po 24 godzinach od zakupu dostęp zostaje uruchomiony (mógłby sobie nawet powiadomienie na SMS zamówić:)

  Kolejna korzyść to kontrolowana jakość sprzedawanych używek.To co obecnie sprzedaje mafia narkotykowa to marihuanowy odpowiednik bimbru w plastikowej butelce z odzysku,gdzie wartość procentowa,jak i ilość czynnej substancji jest bliżej nieokreślona,a jednostka miary LITR zostało zastąpione słowem BUTELKA. Reklamacji diler nie przyjmuje,zresztą miejsce dilerów zajęli kolesie którzy "załatwiają" i robią to z wielką łaską "bo ciężkie czasy" co jest oczywiście kolejnym argumentem do sprzedaży substancji o zaniżonej jakości po podwyższonej cenie.

2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o marychę nie ma tu póki co miejsca na zdrowy rozsądek. Liczy się ideologia. Nie bardzo wiem jak ją nazwać - zapewne to silne przeświadczenie, że zamordyzm w sprawie używek innych niż papierochy i alkohol dobrze robi pod wyborczą publiczkę. Póki ta tępa publiczka głosuje na zamordystów to przeświadczenie zdaje się być słuszne. I nawet najlepsze pomysły nic tu nie dadzą. Tę sytuację mogą zmienić tylko dwie rzeczy: coraz skuteczniejsza i bardziej zdeterminowana walka takich organizacji jak "Wolne Konopie", oraz (bardziej prawdopodobne) tak potężny budżetowy dół, że trzeba będzie szukać kasy wszędzie i w suszu konopi a nawet w pochwach pań nierządnych. To tylko kwestia czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam artykuł w NEWSWEEKU , 34/2011. Śmiem twierdzić że coraz bliżej nam do legalizacji miękkich ale musimy pokonać tych którzy czerpią z tego profity. Kartel,polityków i lobby farmaceutyczne. :( Smutne to bo są oni wielką siłą i zażarcie bronią swego. Czy mamy szanse? TAK MAMY !! Jedyną naszą szansą jest edukacja narodu. Uzmysłowienie ciasnym umysłom że joint to nie strzykawka i nijak ma się upadłości heroinistów polskich z lat świetności Ryśka Riedla. . .

    OdpowiedzUsuń