Podczas zbierania podpisów wśród znajomych na wsiach rozmawiałem z nimi na temat trapiących ich bolączek. Problemem numer jeden polskiego rolnictwa jest wszechobecna biurokracja,czyli to samo,co u małych przedsiębiorców.
Rolnik zamiast zajmować się gospodarstwem musi wypełniać stosy dokumentów,obsługiwać dziesiątki kontroli oraz tłumaczyć się przed coraz to nowymi urzędnikami.Coraz głośniej słychać opinię,że polski rolnik oddałby te dopłaty w zamian za święty spokój.
Przed wieki nie było biurokracji na wsiach,a z głodu nie umarliśmy
...nie było również KRUSu,a wielopokoleniowe rodziny żyjące w wiejskich gospodarstwach były samowystarczalne,bez konieczności płacenia jakichkolwiek składek dającym potem głodowe emerytury rolnicze.
Jeśli zostanę posłem,będę dążył do zainicjowania szeroko pojętej dyskusji na temat obowiązku płącenia składek emerytalnych w rolnictwie.Ta gałąź gospodarki jest w stanie sama się wyżywić,w przeciwieństwie do żerujących na nich działaczach PSLu (którymi obsadzone są stanowiska w KRUSie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz